Jak zobaczyłam karaluchy w wykonaniu Matrioszki przypomniałam sobie, że też mam taki kołtun kolorowych nici, których ciągle żal mi wyrzucać a nie wiadomo na co je wykorzystać. Wyciągnęłam więc te końcówki, powiązałam w jedną kolorową nitkę, wzięłam szydełko i powstały dwa ludki. Moim chłopakom bardzo się spodobały i chcą kolejnych. Na specjalne życzenie Tomka temu grubszemu musiałam doszyć muchę. Na razie siedzą sobie we dwoje, ale myślę, że wieczorami będę dorabiać kolejne bo końcówek muliny mam jeszcze sporo.

1 komentarz: