Jak zobaczyłam karaluchy w wykonaniu Matrioszki przypomniałam sobie, że też mam taki kołtun kolorowych nici, których ciągle żal mi wyrzucać a nie wiadomo na co je wykorzystać. Wyciągnęłam więc te końcówki, powiązałam w jedną kolorową nitkę, wzięłam szydełko i powstały dwa ludki. Moim chłopakom bardzo się spodobały i chcą kolejnych. Na specjalne życzenie Tomka temu grubszemu musiałam doszyć muchę. Na razie siedzą sobie we dwoje, ale myślę, że wieczorami będę dorabiać kolejne bo końcówek muliny mam jeszcze sporo.
Bombowe! Prześmieszne i totalnie pozytywne :D
OdpowiedzUsuń