Minął prawie tydzień mojego urlopu spędziłam go w domu. Na robótki nie miałam zbyt dużo czasu, bo pogoda piękna i aż żal siedzieć w domu przy maszynie. Trochę musiałam, bo zawsze przed wyjazdem coś trzeba poszyć. Mężowi skróciłam dżinsy na krótkie, sobie uszyłam tunikę. Jest prosta, u góry ma tunel w który jest wciągnięte wiązanie, które przechodzi w ramiączka. W zeszłym roku miałam taką samą i świetnie się sprawdziła w czasie upałów, więc sobie uszyłam kolejną. Zdjęcia nie mam, bo chociaż mąż zajmuje się fotografią, to ciężko go namówić na zdjęcia moich robótek, może jakieś z wyjazdu będzie się nadawało. Już jutro wybieramy się w Bieszczady. To nasz pierwszy wyjazd w góry od czasu pojawienia się chłopaków, więc strasznie się na niego cieszę, wiem, że nie będzie tyle chodzenia po górach co kiedyś, ale i tak mam nadzieję, że będzie fajnie. Specjalnie na wyjazd uszyłam dla moich chłopaków saszetki. Są z nogawek dżinsowych spodni, które skracałam dla męża, do tego mają aplikację z tkaniny z jakiej uszyłam moją tunikę, więc wszystko jest wykorzystane. Takie małe aplikacje to nie najlepszy pomysł, bo okropnie się je robi, więc nie są idealne. Saszetki są prostokątne, tyko na zdjęciu mają taki dziwny kształt.

3 komentarze:

  1. Superanckie te saszetki. A dinozaury, ja tam żadnych niedoróbek nie widzę, bardzo ładne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Saszetki są prostokątne i na zdjęciu :) Dinozaury fajne - trochę się musiałaś nakręcić pod igłą, żeby takie maluchy przyszyć.

    Ja też wyjeżdżam jutro - w Góry Izerskie. Pozdrawiam i życzę udanego odpoczynku!

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny recycling :) uwielbiam takie twórcze podejście, chociaz jakoś dinozaury nie sa moim ulubionym tematem...

    OdpowiedzUsuń