W końcu udało mi się skończyć moją pierwszą szmacianą lalkę. Długo to trwało, ale doczekała się stroju. Jest jeszcze nie kompletny, brakuje serdaka i czepca, ale to musi zaczekać aż się nauczę wyszywać złotą nitką. Na razie ma fartuszek i rękawy zdobione haftem kaszubskim, tym razem sama wyszywałam, całość to moje dzieło. Haft kaszubski z mojej ulubionej szkoły żukowskiej. Fartuszek nieco za krótki, bo powinien zakrywać górną tasiemkę, ale mam nadzieję, że moja lalka o to się nie obrazi.
W pracowni dla odmiany szyłam spódnicę w wersji oryginalnej. Tasiemki są krojone z aksamitu i naszywane. zakładki prasowane, nie plisowane. To już w sumie cały strój mam uszyty.


5 komentarzy:

  1. imponująca! bardzo etniczna i orginalna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Welewetka normalnie, a nie żadna Tilda. Świetny pomysł!

    OdpowiedzUsuń
  3. piękna lalka, zwłaszcza fartuszek. ja mam z tym wzorem serwetki haftowane przez moją babcię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale wesoła ta lalka... Trudno się do niej nie uśmiechnąć :-) Hafcik piękny!
    http://zyrafowo.blox.pl/html

    OdpowiedzUsuń