Po bardzo długiej przerwie udało mi się spotkać z dziewczynami i spędzić miłą sobotę na szyciu patchworków. Efektem tego spotkania są cztery wierzchy poduszek, które udało mi się uszyć. Hafty nie są moim dziełem, do mnie należała oprawa. Poduszki powędrują do dzieci. Mam nadzieję, że staną się ulubionymi przytulankami.
Dodatkową atrakcją naszego spotkania był kurs szycia Tildy. Trochę tych lalek powstało. Nie są moje, już kiedyś próbowałam i stwierdziłam, że to nie dla mnie, więc skupiłam się na poduszkach, rozmowach i jedzeniu oczywiście.
Pięknie , widac ,że nie próżnowałyście :)
OdpowiedzUsuńale urocze lalki!
OdpowiedzUsuńa patchwork mistrzostwo świata!
przyznam ci się że nie zawsze trafiam tak idealnie
z krawędziami
śliczne patchworki i lale takie cudne....
OdpowiedzUsuńWszystko to jest takie piękne,starannie wykonane,dobra robota:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe komentarze. Cieszę się, że jeszcze do mnie zaglądacie mimo, że ostatnio rzadko coś piszę.
OdpowiedzUsuńPiękne... nie wiem co ładniejsze - kołderki czy laleczki :)
OdpowiedzUsuńPoduszki śliczne! A Tildy, cóż zawsze mi się podobały i... przymierzam się do uszycia z rok, ale boję się, że nie wyjdą i odkładam to ciągle ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Szycie Tildy nie jest trudne, wymaga tylko cierpliwości.
OdpowiedzUsuńAha, ja też czasami szyję tildy. najbardziej lubię króliki :)
OdpowiedzUsuń