Nie powstają w zawrotnym tempie, ale chodzi o zabawę a nie o szybkość. W sumie nie spieszy mi się z tymi słoneczkami i pewnie jeszcze nie raz będę je przeplatała z innymi pracami nie tylko patchworkowymi. W międzyczasie uszyłam kurtkę dla męża oraz spódniczkę dla siebie.



2 komentarze:

  1. Przecież to nie wyścigi :) Ja też wychodzę z założenia że szycie ma sprawiać przyjemność a nie generować kolejny stres w życiu. Bo "muszę". NIC nie muszę w tym NIE MUSZĘ się spieszyć :) A Ani Sławińskiej narzutę NYB widziałaś?

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałam. Piękny jest, ale takiego dużego nie uszyję, pewnie mi się szybciej znudzą słoneczka.

    OdpowiedzUsuń